Smoki żyją wszędzie, gdzie koła doniosą.
Szykowanie panelu do malowania. Z grubsza oczyszczone profile, odlepione naklejki, usunięty klej (benzyną ekstrakcyjną). Na koniec oklejenie szyby do malowania – i już zmierzch. Niestety, prace „po etacie” w garażu bez prądu zostawiają mi tylko dwie godziny okna czasowego. Lakierowania po zmroku nie podejmuję się.
No i koniec mechanicznej zabawy z bagażnikiem. Gotowy, mocowany, otwiera się i zamyka.
Dzisiaj było sporo dłubania z bagażnikiem. Niby drobiazgi, ale ważne – tu wzmocnienie, tam zamek, tu w końcu zaczep do sprężyny. Prawie skończone – brakło mi jednej śruby m8 żeby zacisnąć nitonakrętki.
Dzisiaj cały dzień montujemy bagażnik. Większość pracy już za nami.
Zabrałem się powoli do cięcia wszystkiego. Idzie opornie. Profile są bardzo solidne i przecięcie ręcznie jednego trwa prawie godzinę. Czytaj dalej Bagażnik: konstrukcja
To bardo dobra maksyma, której nie zawsze słuchałem i kilka razy dałem radę nieźle wtopić. Tym razem, przed zrobieniem pierwszego cięcia w profilu postanowiłem sprawdzić organoleptycznie, jak mogą wyglądać mocowania na dachu.
Planowałem łączyć profile „na 45 stopni”. Dzisiaj dostałem sugestię, że „na zakładkę” będzie wytrzymalsze. Co sądzicie?
Nabyłem wszystkie części potrzebne do konstrukcji:
Jak na razie wydałem 290zł. Z panelem (350zł + 60zł przesyłki) na razie wykorzystałem 700zł z budżetu. W pozostałych 300 mają się zmieścić:
Jak na razie jestem dobrej myśli.
Wykrystalizowała mi się kompletna konstrukcja bagażnika. Na początek pierwsza część – boks trzymający solara i owiewka. To minimum, żeby zamontować taki boks na samochodzie.
Narodził mi się pomysł na zbudowanie w miarę płaskiego, zabudowanego szczelnie bagażnika dachowego. Za wieko posłużyłby dość spory panel solarny (255W), które to ostatnio w dość ciekawych cenach są dostępne.