To bardo dobra maksyma, której nie zawsze słuchałem i kilka razy dałem radę nieźle wtopić. Tym razem, przed zrobieniem pierwszego cięcia w profilu postanowiłem sprawdzić organoleptycznie, jak mogą wyglądać mocowania na dachu.
Nie było tak różowo, jak sobie początkowo wyobrażałem. Tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale relingi się dość mocno zbiegają ku tyłowi auta. Tylna poprzeczka jest maksymalnie zsunięta, a przednia maksymalnie wysunięta, mimo, że dzielą je tylko 84cm.
Tylnej poprzeczki nie da się zamocować dalej, bo po prostu profil aluminiowy dalej się nie mieści.
Przednią chciałem początkowo wsunąć dalej, ale znowu – jest za daleko i ledwie się zamyka. To problem, którego się nie spodziewałem.
Bez dodatkowych przeróbek mocowanie boksa musiało by być niesymetryczne – rozstaw maksymalnie rozsuniętych śrub to 91cm z przodu i ledwo 86cm z tyłu. 91cm to bardzo dobry rozstaw – przy boksie 95cm i profilach szerokości 4cm, śruba mocująca wpadnie mi akurat w połowie profilu.
84cm to jednak stanowczo za mało – mocowanie byłoby poza profilem. Na szczęście można to łatwo przerobić – wystarczy uciąć trochę plastikowej zaslepki i z tyłu też mogę skorzystać z rozstawu 91cm.
Finalnie zatem całe mocowanie będzie na prostokącie 91x84cm. Do tyłu mogę boks wysunąć 31cm, więc z przodu będzie wystawał 50cm.
Pozostała jeszcze kwestia krzywizny poprzeczek. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale szczyt jest o 15mm wyżej od krawędzi. Trzeba będzie zastosować dystans. Całe szczęście ze śrubami dostałem plastikowe dystansy – nieco zbyt długie, ale przycięcie ich do wymaganej wysokości nie powinno być problemem.