Blog wraca na stare śmieci – na dedykowany, prywatny serwer. Windows Azure był całkiem fajny, ale nie tak bezproblemowy, jakbym sobie tego życzył. Byłem skłonny zapłacić kilka złotych za obsługę „po prostu działa”, ale już kilkakrotnie musiałem ręcznie poprawiać bloga po aktualizacji. A jak mam robić to sam – to bez sensu za to płacić.